Wywiad z Wegnerem dla AST oraz podcast “Świata Fantastyki”
Na przełomie listopada i grudnia 2017 roku Robert M. Wegner odwiedził Moskwę. Brał udział w Targach Książki Non Fiction 19., gdzie podczas spotkania autorskiego miała miejsce prezentacja cyklu “Opowieści z meekhańskiego pogranicza”. Z okazji wizyty w Rosji Robert odpowiedział na kilka pytań zadanych przez Wydawnictwo AST oraz brał udział w podcaście “Świata Fantastyki”. Najważniejszy rosyjski magazyn poświęcony fantastyce przyznał Wegnerowi FantLab’s Book of the Year Award (edycja 2016) potrójną nagrodę w kategoriach „Fantasy roku”, „Książki roku” i „Książki roku według czytelników”. Dymitr Złotnicki i Sergiej Sieriebrański zadali Wegnerowi kilka pytań od redakcji i od czytelników.
“Nie lubię przesadzonych, hiperbolicznych postaci”
Dlaczego zdecydowałeś się pracować z gatunkiem fantasy? Co zainspirowało cię do stworzenia Meekhanu? Dlaczego wybrałeś taką strukturę: pierwsze dwa tomy z opowiadaniami i dopiero później – pełna powieść?Mogę przyznać, że na początku uczyłem się pisać, eksperymentowałem z formą i gatunkami. Dopiero po szesnastu czy siedemnastu opowiadaniach uznałem, że jestem gotowy na dłuższą formę. Przy okazji, chciałbym zaznaczyć, że nigdy bym nie zdecydował się pisać ciągu dalszego, gdyby nie wsparcie czytelników. Bardzo ciepło przyjęli moje opowiadania, dyskutowali o nich na forach, domagali się kontynuacji. Bez nich nie byłoby Meekhanu.
Jesteś nazywany “nowym Sapkowskim”. Jak się z tym czujesz?
Jest to bardzo pochlebne porównanie. Ale w rzeczywistości w Polsce Sapkowski jest na kosmicznym poziomie, nieosiągalnym dla pozostałych. I to prawda, bo jego wpływ na rozwój współczesnej polskiej fantasy jest niebagatelny.
W mrocznym Meekhanie, gdzie dzieci poddawane są wyrafinowanym torturom, wszystkie główne postaci są bardzo przyjemne i pozytywne, dlaczego nie ma takich negatywnych, pozbawionych skrupułów i długowiecznych łajdaków, których czytelnik znienawidziłby do cna, jak Joffreya Baratheona w “Grze o Tron”?
Nie lubię przesadzonych, hiperbolicznych postaci. Wydaje mi się, że taki ponury negatywny bohater nie ma nic do zaoferowania czytelnikowi, oprócz strachu i niechęci. Nie widzę sensu w takich protagonistach, więc nie sądzę, żebym kiedykolwiek pomyślał o takiej postaci. Dla mnie jest to bardzo tani chwyt. Zwykle takie postacie są wymyślone, by je surowo ukarać po popełnieniu szczególnie brutalnej nikczemności. W życiu tak się nie dzieje.
Co sądzisz o zabijaniu głównych bohaterów i znaczących postaci? Czy kiedykolwiek planowałeś zabić w przyszłości, powiedzmy, Kennetha albo Kailean?
Jak by tu dyplomatycznie odpowiedzieć… Jest to jeden z najprostszych i najłatwiejszych sposobów na podtrzymanie uwagi czytelnika, który będzie się bał i martwił o życie swojego ulubionego protagonisty. Bohaterowie, którym wprowadziłem do opowieści, z reguły egzystują tam przez długi czas i służą określonym celom. Nie mogę po prostu zabić postaci w trywialny sposób, aby uzyskać efekt “wow”.
Tolkien stworzył języki elfickie oparte na dialektach istniejących w Europie i opisał nie tylko gramatykę, ale także wymowę, dzięki czemu możemy porozmawiać w Sindarin lub w Quenya. Andrzej Sapkowski ujął w “swoim elfickim” kilka współczesnych języków i nie możemy w nim mówić, gdyż mamy tylko krótki słownik niektórych wyrażeń. Który wariant jest bardziej zbliżony do Ciebie? Jak wymyślony został język Wozaków?
Ponieważ w moich książkach akcja rozgrywa się w różnych częściach świata, mówimy o różnych kulturach, plemionach i narodach, od początku było jasne, że będą mówić różnymi językami. Byłem zupełnie niezadowolony z rozwiązań RPG -> istnieje mityczny wspólny język, w którym wszyscy się komunikują. Jestem bardzo usatysfakcjonowany z języka Verdanno, zastanawiałem się nad nim w trakcie pisania i długo rozważałem, co pasuje ludziom, którzy żyją w drodze i nie zawsze mogą krzyczeć do siebie nawzajem. Pomyślałem, że język migowy doskonale pasuje do takiego narodu. I tak powstały jego trzy poziomy: mowa niska, zwykła, wysoka – klasyczny język, który łączy dwa pierwsze. Użyłem mowy wysokiej tylko do opisania wszelkich rytuałów, obrzędów i legend. Wydaje mi się, że w ten sposób udało się wzbogacić historię.
Która postać z Meekhanu jest ci najbliższa? Czy planujesz wprowadzić więcej nowych bohaterów, czy historia będzie rozgrywać się wokół istniejących?
Staram się unikać odpowiedzi na pytanie, kim jest moja ulubiona postać. Lubię wszystkich, jednocześnie nie istnieje bohater, do którego mam negatywne nastawienie. Starałem się, by moje postacie były realne, ludzkie, z ich wadami i zaletami, w każdym bądź razie wiem o nich więcej, niż umieściłem na papierze.
Nie jestem pewien, czy dodam nowe główne postacie, czy będę rozporządzać się tymi, które już mam. Podczas pisania “Nieba ze stali” zaistniała sytuacja, w której bohater drugiego planu niespodziewanie wysunął się na pierwszy. To samo miało miejsce w “Pamięci wszystkich słów”, dlatego myślę, że taki system będzie działał do samego końca, ponieważ obecny skład nie jest w stanie opowiadać o wydarzeniach mających miejsce we wszystkich częściach Imperium, więc okresowo będę musiał udzielać głosu bohaterom drugiego i trzeciego planu.
Krótko o Meekhanie
Cykl rozgrywa się w fikcyjnym świecie przypominającym średniowieczną Europę. W centrum kontynentu objętego narracją znajduje się potężne Imperium Meekhańskie – na północy jego naturalną granicę stanowi lodowiec i góry, na południu – pustynie i góry, ocean na zachodzie i stepy na wschodzie. Imperium zamieszkują Meekhańczycy (potomkowie koczowniczych plemion, którzy przybyli ze wschodu piętnaście stuleci przed rozpoczęciem głównych wydarzeń sagi) oraz częściowo zasymilowani potomkowie rdzennych ludów pobitych przez Meekhańczyków. Imperium ma ogromną, regularną armię, rozwinięty wywiad wewnętrzny i zewnętrzny, zarządzane jest przez cesarza i Pierwszą Radę, w skład której wchodzi arystokracja.
W świecie Meekhanu funkcjonuje magia i cechy alchemików, którzy służą Imperium. Magia czerpie z naturalnych “źródeł mocy” i dzieli się na aspekty Mocy – każdy wyszkolony mag włada jednym lub więcej. Nieaspektowanymi rodzajami magii władają ludzie żyjący poza granicami Meekhanu (np. magia związania z duchami). Magia podporządkowana ludziom jest szeroko stosowana w życiu codziennym, w formie zaklęcia pogodowego, podczas operacji wojskowych, w produkcji magicznych przedmiotów. Oprócz magii, w świecie Meekhanu istnieje wielu bogów, którzy mogą wejść do świata ludzi, łącząc się z ludźmi bądź zwierzętami.
Początkowo linie fabularne rozwijają się równolegle, na każdy region przypada jeden lub więcej główny bohater. Stopniowo wątki postaci zaczynają się krzyżować i splatać, kiedy okazuje się, że wszystkie główne postacie są w jakiś sposób połączone z potężnymi, magicznymi mocami wydostającymi się z innych, mrocznych światów.
(tłumaczenie wywiadu opublikowanego 12.02.2018 r. na stronie Wydawnictwa AST)
Wywiad z MIRF
Robert opowiada o swoim dzieciństwie i dostępności literatury fantastycznej na rynku, o rysowaniu komiksów i wymyślaniu do nich historii. Fascynował go Tolkien i Zajdel. Myślę, że osoba, która dużo czyta, pochłania sporo. A potem chce się podzielić tym z innymi. A jeśli dodasz do tego pragnienia kroplę talentu...
Dalej Wegner dzieli się perypetiami wydawniczymi w SFFiH, reakcjami forumowiczów na pierwsze opublikowane opowiadania, opisuje swoją rodzinę i tryb pracy nad książką: Nie ma nic przyjemniejszego niż wymyślanie historii w trakcie pisania. Robert porusza kwestię wprawiania się podczas pisania opowiadań i procesie łączenia historii na przestrzeni lat. Staram się nie wspominać o konkretnej liczbie książek - tak autor Meekhanu kwituje pytanie o kontynuacje i tryb tworzenia. Podobnie jak Martin, uważa się za pisarza ogrodnika, pozwala historii rozwijać się.
Fabuła zazwyczaj pozostaje niezmieniona i odzwierciedla to, co pierwotnie planowałem, ale bohaterowie... Ci często mnie zaskakują. Robert jako najlepszy przykład podaje opowiadanie „Sakiewka pełna węży” i historię Darweni Lewender - wszystkie uwagi baronowej brzmiały tak niejednoznacznie, że nie było nic dziwnego w tym, że w finale była jedną z intrygantów spiskujących przeciwko Altsinowi. Musiałem zmienić tylko jedną scenę. Dla mnie jest to klasyczny przykład sytuacji, w której bohaterowie mnie zaskakują.
W rozmowie zostaje poruszona kwestia ulubionego bohatera oraz wyboru Yatecha: Myślę, że Yatech stchórzył, ale nie zapominaj, że wówczas miał zaledwie osiemnaście lat. Znalazł się w sytuacji związanej z prawami swego ludu i miał bardzo mało czasu na podjęcie decyzji. Więc wywołuje to współczucie. Ta postać i jej bardzo trudny los.
Robert mówi o chęci powrotu do sf, spadku znaczenia forum wobec popularności facebooka, głównym problemie polskiej fantastyki, które przez szereg lat rozwijała się w cieniu Wiedźmina. Ostatnia dekada przyniosła zmianę podejścia twórców i wybór nowego kierunku, dzięki czemu nastąpił rozwój i ekspansja na wschód.
Komentarze
Prześlij komentarz