Photobucket Photobucket photobucket Photobucket Photobucket Photobucket

Meekhańczyny na Polconie 2016

Drodzy strażnicy górscy, agenci wywiadu wewnętrznego i zewnętrznego Imperium, członkowie wolnych czaardanów, zrzeszeni w Lidze Czapki oraz wojownicy Issaram!

Zapraszamy was do pierwszej (z czterech, zgodnie ze stronami świata) części relacji ze spotkań z Robertem M. Wegnerem we wrocławskiej Hali Stulecia z okazji Polconu, mającego miejsce w miniony weekend.

Polcon 2016. Wrocław. Hala Stulecia.

Istnieje pewna grupa szaleńców zakochanych w fantastyce, dla których powyższe słowa znaczą tyle co Wojny Bogów dla Bitewnej Pięści, bitwa o Wyżynę Lytherańską dla Wozaków lub wypiętrzenie łańcucha Gór Wrzasku dla mieszkańców wiosek leżących w dorzeczu Elharan. Dla niewtajemniczonych, Polcon 2016 był niezwykle ważnym wydarzeniem dla każdego fana sagi Roberta M. Wegnera. Chociaż „Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza” dostały tylko jeden osobny panel, można było się czuć więcej niż usatysfakcjonowanym, bowiem czytelnicy mieli okazję spotkać się z autorem „Opowieści…” czterokrotnie.

Kondycja, kryzys i wyczerpanie polskiej fantastyki były tematem przewodnim panelu pierwszego. Robert Wegner, Krzysztof Piskorski, Elżbieta Żukowska oraz Katarzyna Kaczor niezrażenie dyskutowali o tych ponurych przypadłościach w kontekście polskiej fantasy XXI wieku. Przyczyn obecnego stanu rzeczy paneliści upatrywali w fenomenie Andrzeja Sapkowskiego i jego „Sadze o Wiedźminie”, który w latach 90 ubiegłego wieku, swoim zwyczajem, nie ograniczając się do byle kija, po prostu zrzucił „bombę na mrowisko”, stając się czołowym – i długo niedoścignionym – autorem polskiego fantasy. Sukces Sapkowskiego i jego autentycznego „bohatera kryzysowego” spowodował lawinę usilnych, często desperackich, prób naśladowania pisarza, bez większego powodzenia. Dyskutanci wskazywali, że Sapkowski wydał swoją powieść w istotnym dla siebie czasie: był facetem w średnim wieku, a ten etap życiowy wiąże się z pewnym bagażem doświadczeń oraz znajomością odpowiedniego kanonu literatury fantastycznej. Robert M. Wegner (mimo, iż jego bohaterowie, w przeciwieństwie do Geralta, to młodzi i niedoświadczeni ludzie) jest w podobnym wieku do Sapkowskiego, gdy ten tworzył sagę o przygodach wiedźmina. Wydaje się więc, że Robert Wegner wybrał odpowiedni moment w swoim życiu na publikacje „Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza”. Można się pokusić o stwierdzenie, że Wegner wyrasta na nową gwiazdę polskiego fantasy, plasując się obok Andrzeja Sapkowskiego.

Niemniej moment na publikację meekhańskich opowiadań, jak utrzymuje autor, był zrządzeniem losu. Zaczęło się od próby publikacji dwóch opowiadań w miesięczniku „Science Fiction” (później znanym pod tytułem „Science Fiction, Fantasy i Horror”). O ile opowiadanie science-fiction, „Ostatni lot kowboja”, ukazało się na łamach czasopisma, drugie, fantasy, nie zostało opublikowane w ogóle. Robert J. Schmidt, ówczesny redaktor „Science Fiction”, utrzymywał, iż opowiadanie po prostu zgubił. Robert M. Wegner stwierdził, że to dyplomatyczne sformułowanie na określenie tego, że było po prostu kiepskie. Na jakiś czas dał sobie spokój z fantasy i wykreowanym przez siebie uniwersum. Gdy po kilku latach przypadkiem zakupił egzemplarz „Science Fiction, Fantasy i Horror”, ku jego zdumieniu znajdowało się tam rzeczone opowiadanie. Okazało się, że Robert J. Schmidt odnalazł pechowe opowiadanie, ale zgubił telefon kontaktowy do autora by poinformować go o publikacji opowiadania pod tytułem „Ponieważ kocham cię nad życie”. Czytelnicy mieli więc okazję poznać bohaterów i świat Meekhanu z lekkim opóźnieniem, spowodowanym dość niefortunnym, acz zabawnym, zbiegiem okoliczności. Robert Schmidt ucieszył się, że zarówno autor jak i jego opowiadanie się odnaleźli. Panowie kontynuowali współpracę i niektóre z meekhańskich opowieści pojawiały się na łamach czasopisma pod redakcją Schmidta.

Po pewnym czasie, Robert M. Wegner zdecydował się na wydanie antologii ze świata Meekhanu. Pierwszym wyborem wydawniczym była Fabryka Słów. Wydawnictwo naciskało na pisarza, by ten podzielił „Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza” nie na dwie, lecz cztery książki. Było to motywowane większymi zarobkami jakie miał przynieść taki podział. Nie spodobało się to autorowi, który uważał, że jedynie podział na dwie części w pełni oddaje jego koncepcję. Na ratunek przyszło wydawnictwo Powergraph, które wydało „Opowieści…” zgodnie z życzeniem Wegnera. Jak określił to sam pisarz, Katarzyna i Rafał Kosikowie lubią po prostu wydawać książki dla książek, więc pisarz czuł, że wydawcy z Powergrapha dobrze zaopiekują się Meekhanem. Przeczucie okazało się trafne.

W kontekście tematu o kryzysie w literaturze fantasy XXI w., można się zastanawiać nad powodem dla którego Robert M. Wegner zdecydował się na wydanie klasycznej fantasy, z klasycznymi, honorowymi protagonistami. Od pewnego czasu panuje bowiem przekonanie, że ten gatunek jest trupem. Nie należy go ruszać, najlepiej pozostawić w spokoju i eksperymentować z nowymi nurtami i kierunkami literackimi w dzisiejszej fantastyce. Robert Wegner, jak sam przyznał, z czystej przekory postanowił spróbować reanimować rzekomego denata. Efekty są doskonale znane, a ich rezultat jest widoczny m.in. w postaci ilości nagród im. Janusza A. Zajdla, które zdobył autor „Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza”. Pisarz twierdzi, że przy fantasy zostaje na dłuższą chwilę, a za science-fiction się nie zabiera. Jest to po części spowodowane faktem, że Robert M. Wegner nie żyje z pisania. Zanim nie skończy cyklu o Meekhanie, nie ma czasu na poboczne projekty (z wyjątkiem „Milczenia Owcy” dla Legend Polskich). I choć nie miałby przeciwko zajmowaniu się wyłącznie pisarstwem, jego obecna sytuacja życiowa mu zwyczajnie na to nie pozwala.

Drugi panel z udziałem Roberta, wraz z Magdą Kozak, Jarosławem Grzędowiczem i Przemysławem Kardą poświęcony był tematyce militarnej. Choć nie leży to w obszarze stricte naszych zainteresowań (walki wolimy raczej oglądać, niż o nich czytać) panel rozkręcił się niesamowicie, głównie dzięki lekarzowi wojennemu Magdzie Kozak, która bez napuszenia opowiadała jak wygląda planowanie walk od kulis. Każdy z pisarzy miał swoją własną strategię – najciekawszy wydaje nam się pomysł Przemysława Kardy (również wojskowego), który walki projektuje na specjalnym plastycznym stole, służącym sztabowi jego oddziału do planowania prawdziwych zasadzek i walk. Jarosław Grzędowicz z kolei posługuje się zwykłą kartką papieru, na której rozrysowuje plan walki. Główną bolączką każdego z pisarzy okazało się być panowanie nad bohaterami, których trzeba w walce bez ustanku liczyć i pilnować, aby ktoś, komu parę akapitów wcześniej odjęło głowę, nagle żywy nie uciekał z pola walki. Robert, zagadnięty o takie problemy, przyznał, że wobec bohaterów musi zachowywać stałą czujność i z tego powodu łatwiejsze do opisania są walki na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, niż potyczki małych oddziałów. Najważniejsze dla niego jest zachowanie równowagi pomiędzy pisaniem realistycznym, a atrakcyjnością dla czytelnika, z tego też powodu nigdy nie opisze pracy sztabu (pomysł Magdy Kozak), gdyż nie wydaje mu się to nazbyt porywające. Wspomniał też o swojej najważniejszej z opisanych bitew, czyli bitwie Wozaków, na której „uczył się taktyki”, z tego też powodu przyjął perspektywę zarówno bohatera zbiorowego, jak i pojedynczych POV-ów (Key’la,). Dodał też, że najważniejszy w bitwie jest przepływ informacji, między polem walki a dowództwem, co starał się oddać w opowiadaniu „Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami”. Z publiczności padło też pytanie, czy kiedykolwiek któraś ze scen zakończyła się nie po jego myśli – czy pisząc, zauważył, że bitwa opisana w dany sposób nie może być wygrana przez bohatera, który miał zwyciężyć. Kategorycznie odpowiedział, że nie – pisarz jest bogiem dla swojej historii, a przed rozpoczęciem pisania zawsze ma daną scenę w głowie i opisuje ją zgodnie ze swoim zamysłem, który jest częścią większej całości.
No cóż, Robert jest skuteczny w opisywaniu walk w sposób ciekawy niczym Bitewna Pięść w swych najlepszych czasach. Czekamy więc na więcej nabijania na pal ludzi, brodzenia we krwi, podwieszania dziewczynek i innych takich takich.

Trzecim, jakże wyjątkowym, panelem był Konkurs ze świata Meekhanu. Robert M. Wegner był jednym z dwóch jurorów oceniających prawidłowość odpowiedzi uczestników. Tych nie było za wiele, niemniej każdy z biorących udział okazał się prawdziwym crème de la crème fandomu. Konkurencja była zawzięta, a większość pytań nie stanowiła większego wyzwania dla odważnych fandomowiczów. Rywalizacja się opłaciła, część z nich dostała Raka, część drugie tomy bez pierwszych, jeszcze inni zaś książki, w których posiadaniu już byli (chociażby „Pamięć Wszystkich Słów”). Finalistom zostały zaś przyznane koszulki z motywem Górskiej Straży, żeby w końcu mogli się ubrać jak chcą.
Po pełnym emocji konkursie przyszedł czas na równie emocjonujące, głównie dla Roberta, pytania o postępy w pisaniu powieści. Pisarz nie chciał zdradzić szczegółów ani tych dotyczących podziału na bohaterów ani daty wydania kolejnej odsłony sagi o Meekhanie. Tłumaczył się faktem, że ostatnio przedwczesna informacja o premierze spowodowała opóźnienie w wydaniu „Pamięci Wszystkich Słów”. Misterny plan Wegnerowi udaremniło wydawnictwo Powergraph, które na swoim fanpage’u poinformowało, że premiera kolejnej części przypada na rok 2017. Za informację jesteśmy niezwykle wdzięczni, czego chyba nie można powiedzieć o Robercie. Trzymamy kciuki za pierwszą połowę roku 2017 oraz siłą woli staramy się odpędzić fatum ciążące nad przedwczesnym informowaniu o premierze. Zwłaszcza, że niżej podpisani działają również w fandomie G.R.R. Martina, i mają pewną traumę związaną z wszelakimi premierami. Jedyną tajemnicą, którą odsłonił przed fanami Robert jest tytuł roboczy kolejnego tomu, tj. „Każde martwe marzenie”. Należy podkreślić, że może on ulec zmianie i nie jest w pełni oficjalnym tytułem. Żywimy również nadzieję, iż niejednoznaczny tytuł nie przyciągnie wyżej wspomnianego fatum. Robert również zdradził, iż zwykle nadawał tytuły po skończeniu powieści. Wybierał frazy, które w bezimiennych dziełach padały. Tym samym nieco zdradził się o postępie pisarskim nad nowym tomem przed obecnymi na sali następcami Sherlocka Holmesa (jest dobrze).

To oczywiście nie koniec pytań (i tortur) jakim był poddawany Robert Wegner podczas pokonkursyjnego spotkania autorskiego. Fani byli głodni nowych, dokładniejszych map. Wegner powtórzył, że nie jest fanem dokładnych map, póki cykl nie jest skończony. Uważa, że takie dodatki ograniczają go pisarsko; stawia na mapy spełniające funkcję ogólno orientacyjną. Jednak jeżeli zaistnieje taka potrzeba, nowe lub ulepszone mapy pojawią się, tak jak to miało miejsce w przypadku „Pamięci Wszystkich Słów”, gdzie kartografia Meekhanu została poszerzona o Dalekie Południe z Białym Konoweryn oraz wyspę Amonerię.

Równie nurtującym tematem były dwa, chyba najbardziej tajemnicze, wątki meekhańskiej sagi, mianowicie Mała Kana oraz bogowie. Mała Kana, wedle zapewnień autora, ma swoją historię, która będzie powoli odkrywana; póki co musimy zadowolić się wiedzą, że wszyscy chcą ją zabić. Być może to projekcja odczucia jakie miał Robert patrząc na swoich fanów. Drugą palącą kwestię, czyli bogów, pisarz skomentował nieco obszerniej, będąc sprowokowany pytaniem o to czy łatwiej jest pisać o postaciach ludzkich czy boskich. Dla autora nie ma to znaczenia, gdyż w świecie Meekhanu bogowie są ludzcy. Zresztą, większość (o ile nie wszyscy), byli kiedyś ludźmi, nawet plemienny bożek Oum, którego historię również poznamy w przyszłości. Bogowie Meekhanu nie są istotami omnipotentnymi, wręcz przeciwnie. Cechuje ich psychologia tłumu oraz „rdzeń” – czyli pojedyncza dusza, która dała początek narodzinom ana’bóstwa, skupiając wokół siebie inne. W zależności od poziomu intelektualnego, wieku czy osobowości takiej duszy, bóstwa w Meekhanie mają takie a nie inne przywary. Ponadto, warto dodać, że wszystkie nadprzyrodzone, magiczne zjawiska (nawet, jeżeli uważane są przez bohaterów za coś wyjątkowego i niespotykanego) mają to samo źródło i rządzą się pewnymi ścisłymi zasadami. Ostatnie pytanie na panelu konkursowym dotyczyło nagrody, lecz dla Roberta, a mianowicie Zajdla. Pisarz prosił nas, byśmy na niego nie głosowali – oprócz traumatycznego przeżycia w postaci dwóch statuetek, przerażała go perspektywa występu wokalnego. Utwierdziło nas to w przekonaniu, że wybór „Milczenia Owcy” oraz „Pamięci Wszystkich Słów” jest wyborem jedynym i słusznym.

Na ostatniej prelekcji, na której gościł Robert, poruszano temat wizerunku kobiety w fantasy na przestrzeni lat. Robert był jedynym mężczyzną wśród dyskutantek, towarzysząc Magdalenie Kozak, Ewie Białołęcka, Magdalenie Kucenty oraz Klaudii Heintze. Nic dziwnego, że do słowa dopuszczany rzadko. Panel okazał się być sceną niezwykle zaciętej dyskusji, której obszary wykraczały poza temat prelekcji. Często padały przykłady bohaterek spoza literatury fantastycznej. Najbardziej palącą kwestią było pytanie, czy ewolucja bohaterek z roli ozdobnej „paprotki”, poprzez rolę matki lub kochanki, aż do „silnej postaci kobiecej” to słuszna ścieżka rozwoju i jakie wyzwania to stawia na drodze aspirujących pisarzy. Czas przeznaczony na ten panel okazał się niewystarczający. O kobiecych postaciach z sagi o Meekhanie nie było dane porozmawiać, lecz dynamika dyskusji wynagradzała wszelkie braki. Żal było opuszczać tę prelekcję. Było bardzo gorąco, literalnie i metaforycznie.

I choć prelekcja o kobietach była ostatnią, na jakiej gościliśmy Roberta M. Wegnera, Meekhan można było jeszcze odnaleźć na prelekcji pod tytułem Polska fantastyka na Wschodzie, z udziałem Wolodymira Arenewa i Sergii Legesa (tłumaczem m.in. „Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza” na język rosyjski) oraz Eugeniusza Dębskiego. Ogólnie rzecz biorąc polska fantastyka ma się u naszych wschodnich sąsiadów całkiem nieźle, choć tu znów należy powrócić do popularności Andrzeja Sapkowskiego i Geralta oraz problemów, które trapiły dyskutantów uczestniczących w prelekcji „Polska fantasy XXI wieku – kryzys czy wyczerpanie?”. W pewnym momencie na rosyjskim rynku wydawniczym zauważono tendencję, iż czytelnicy z jednej strony kręcą nosem na stare, wyświechtane fantasy; z drugiej zaś niechętnie przyjmowano eksperymentalne nowości. Robert M. Wegner z pierwszym tomem opowiadań, wbił się idealnie w tę sytuację proponując bardzo ciepło przyjęty kompromis – klasyczną fantasy w nowej, oryginalnej odsłonie. Rosyjski wydawca planuje publikację kolejnych części Meekhanu; „Wschód-Zachód” jest już w fazie finalnej.

Mimo, że to były wszystkie prelekcje i panele, na których pojawił się Wegner, najgorsze dlań miało dopiero nadejść w sobotnią noc, tj. ceremonia wręczenia nagród im. Janusza A. Zajdla. Robert Wegner nominowany był w obu kategoriach i liczył na to, że na nominacjach pozostanie. Gdy jednak pani Jadwiga Zajdel wręczała mu nagrodę w kategorii „Opowiadanie”, nadzieje prysnęły. Mógł jedynie trzymać się myśli, że w kategorii powieściowej polegnie. Nic z tego, tego wieczora Robert M. Wegner po raz kolejny zdobył nagrodę polskiego fandomu. Na szczęście od występu wokalnego uratowali go ludzie, którzy zgotowali mu ten los, śpiewając „niech pisze, pisze nam” na znaną wszystkim melodię piosenki śpiewanej za każdym razem, gdy ktoś pragnie przypomnieć nam, iż się starzejemy.
Zresztą, zobaczcie sami jakie piekło zgotowali Robertowi jego czytelnicy: https://www.youtube.com/watch?v=qY4yK1Ib4bo

Po takim czymś nie dziwią popolconowe doniesienia o ciężkim poranku pisarza.
(filmik wysłany do nas przez Tomka – pozdrawiamy! -, jednego z naszych Strażników Górskich. Oryginalnie zamieszczony na relacji z całości konwentu, którą również gorąco polecamy: http://ksiazki.zaginiona-biblioteka.pl/.../polcon... ).

Cóż rzec więcej?
Polcon 2016 był niezwykłą okazją do dyskusji, spotkań i żartów. Teraz, po tej wyśmienitej zabawie, wracamy do szarej rzeczywistości niczym Altsin budzący się na molo.
Mamy nadzieję, że choć trochę uda nam się rozruszać facebookowy fandom „Opowieści…”. Jesteśmy głodni rozmowy o Meekhanie. Mamy parę pomysłów, jednakże bez Was uda się tyle co Yatechowi zachować duszę! Jakie macie oczekiwania? Cytatów i dopasowanych fanartów? Wspólnego re-reada? Dyskusji?
Odezwijcie się, czas do upragnionej premiery zleci szybciej na wspólnych rozważaniach.

Tymczasem dziękujemy za wytrwanie do końca relacji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W jakiej kolejności czytać Meekhan? (Uszeregowane chronologicznie tomy "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" oraz opowiadania)

Dusza pokryta bliznami (Fragment - Pyrkon 2023) - ALTSIN

Szósty tom Meekhanu w 2021 roku!